Tutaj dokładnie wysiedliśmy, przed przejściem granicznym na południe od Frankfurt(Oder). Nie mogliśmy razem dalej jechać bo Tir był tylko dwuosobowy nas razem było 3. Co się nagadaliśmy po drodze to nasze. Po jakiejś godzinie jak wyruszyliśmy z Litwinem z Luksemburga skumaliśmy że lepiej się z nim gada po Polsku niż po angielsku :)
Spalił Bulwie wszystkie fajki :P ale był w porządku :)
Dalej Szliśmy na pieszo aż do Słubic na północ od Frankfurt(Oder) i tam zjedliśmy pyszne polskie jedzonko.
Dalej łapiąc stopa kolejno jechaliśmy z:
* śmiesznym księdzem który wyprzedzał radiowóz na zakazie,
* dwoma faszystami z którymi potem nawet obiad zjedliśmy,
* młynarzem który wiózł mąkę żukiem do Bytowa :P