Po śniadaniu i szukaniu muszelek przyszedł czas na rozejrzenie się trochę dalej. Kawałek za sklepem, w którym byliśmy rano, znajduje się plaża która powstała w starym kanionie najprawdopodobniej kiedyś płynęła tędy rzeka.
Staliśmy na schodach i obserwowaliśmy okolicę a koło nas stanął wysoki ciemnoskóry koleś i popalał papieroska. Zaczęliśmy rozmowę i usłyszeliśmy od niego zajebiste opowieści o okolicy, o starym mieście niedaleko po drugiej stronie kanionu, o dziwnych twarzach wykutych przez naturę w skałach i innych a na końcu poczęstował Bulwę "papierosem" hehe o dziwnym zapachu który się Bulwie bardzo spodobał.
No to się trochę rozejrzeliśmy, a że dzień dobiegał ku końcowi powoli zmierzaliśmy w stronę jaskini i przy okazji zaszliśmy do wieżyczki wartowniczej na skraju wybrzeża.