Francuska parka zawiozła nas na południe Francji niedaleko miejscowości Beziers. Tam złapaliśmy Tira z polakami którzy jechali do Lyon. Gdy dojechaliśmy, na ich tachometrze już nie można było dalej jechać bo wyczerpali swój limit na dzisiaj. Pożegnaliśmy się z nimi i zaczęliśmy łapać stopa dalej.
Za Lyonem staliśmy chyba najdłużej w życiu łapiąc stopa.... ponad 6 godzin na zmianę i nic nie złapaliśmy. Dzień dobiegał końca więc sobie daliśmy spokój i poszliśmy ugadać się z Polakami aby nas rano obudzili bo pojedziemy dalej z nimi. Od tego łapania stopa miałem jedną rękę opaloną jak nigdy :P
Rano pojechaliśmy dalej Tirem z polakami.