Na promie poznaliśmy parkę Plaków którzy podróżowali samochodem po Europie i powiedzieli nam że na promach można bez problemu pływać na stopa. Gdybyśmy ich poznali prędzej moglibyśmy wsiąść do ich samochodu i siedzieć z tyłu a nie płacilibyśmy biletu :D git na maxa.
Promem płynęliśmy cały dzień więc dobiliśmy do brzegu jak już zaczynało się ściemniać. Sympatyczna parka zabrała nas z centrum swoim samochodem i zawieźli nas nad plażę.
Chodziliśmy po plaży, zwiedziliśmy molo, pełno restauracji. Kolesie stoją przed restauracją i zaciągają ciebie do środka hehe nas jedni złapali ale mówiliśmy się że wpadniemy następnego dnia.
Największe karaluchy żyją w Barcelonie :P co widać na fotkach hehe
Idąc plażą spotkaliśmy dwóch chłopaków z Polski którzy mieszkali tu chwilę. Przeszliśmy się z nimi, po piwko i pogadaliśmy. Potem oni na zabrali do miasta i pokazali Sagrade Familie kościół w Barcelonie zbudowany przez znanego architekta Antoniego Gaudi.
Budowę kościoła rozpoczęto w 1882 roku. Wieże kościoła ukończono w 1920 r. Sześć lat później architekt zginął, wpadając pod przejeżdżający omnibus, pozostawiając tylko jedną z trzech zaprojektowanych fasad. Z powodu organicznej formy budowli oraz niepowtarzalności detali architektonicznych (tak jak w naturze żaden z nich nie jest identyczny i musi być osobno rzeźbiony) do dziś nie zdołano jej ukończyć, a głównym powodem jej nieukończenia jest to, iż projekty świątyni pozostawione przez architekta zostały zniszczone w czasie hiszpańskiej wojny domowej przez katalońskich anarchistów.
Chłopaki chodzili cały czas na boso a jak jakiś karaluch się pojawił to zaraz go nogą :P
Pochodziliśmy sobie trochę i zobaczyliśmy jeszcze Casa Mila - budynek w Barcelonie powstały w latach 1906-1910. Zaprojektował go i wykonał Antoni Gaudi. Casa Mila, jak pragnął sam Gaudi, miała być odpowiedzią na brak interesujących budynków w mieście. Ze względu na prezencję (budynek wygląda jak potężny skalny blok) barcelończycy przezwali go La Pedrera, co znaczy Kamieniołom.
Najbardziej zapamiętam jednak chwilę jak weszliśmy na deptak Rambla!! Jaka tam była masakra. Rozpusta, dziwki narkotyki wszystko co chciałeś. Strach normalnie się poruszać. Ludzie ciebie zaczepiają, pytają czy chcesz kupić haszysz, albo inne ostre używki dożylne chcieliśmy jak najszybciej stamtąd uciec.
Na plaży pijane pary się bzykają gdzie wlezie, przy ludziach bezstresowo :) a my poszliśmy spać.