A więc z samego rańca wciągnęliśmy śniadanko, zostawiliśmy laski nad wodą a sami poszliśmy do parku.
Na wejściu pokombinowaliśmy trochę i weszliśmy na starych biletach :) więc GIT
Duuużo czasu i miejsca co nie miara, chodzimy i szukamy odpowiedniego miejsca dla nas :)
Wspinając się rozpoznaliśmy kolesia ze stacji benzynowej tego co jechał kamperem na wycieczkę całą rodziną :) Jaki ten świat mały :P
Powspinaliśmy się razem a potem poszliśmy szukać innego miejsca :) po drodze znaleźliśmy dwa expresy które teraz posiada Bula jako karabinki pomocnicze :)
Kilka godzin spędziliśmy na wspinaniu aż zadzwoniły do nas laski że są głodne i żebyśmy wracali, a że się już nawspinaliśmy dość zabraliśmy nasze manatki i wróciliśmy na plażę.