Wyjeżdżając autobusem z Torella de Montgri nie było żadnego innego połączenia na północ jak do Figueres. Nie było wyjścia musieliśmy jechać w głąb lądu do dużego miasta z nadzieją że znajdziemy połączenie dalej.
Jak tylko wysiedliśmy w Figueres dowiedziałem się, że nie ma żadnego połączenia do Cadaques miejscowości, do której się wybieraliśmy. Najbliższą miejscowością w tym kierunku do jakiej mogliśmy pojechać było właśnie Roses.
Nic tylko kupować bilety.
Roses to chyba najfajniejsze miasto, najweselsze jakie było na naszej trasie. Było tak fajne że nie mamy prawie żadnych zdjęć :P wino szybko się spijało.
Na nabrzeżnym deptaku pełno zespołów, targowiska, stragany kupowanie i sprzedawanie. Lokalne zespoły śpiewały tańczyły. Zespoły z zagranicy też dawały radę. Chwiejnym krokiem szukaliśmy miejsca do nocowania i ...
... i na plaży znaleźliśmy drewniany statek dla dzieci do zabawy. Po prostu idealny do nocowania :P rozbiliśmy małe obozowisko i w kimono do następnego dnia.