Pamiętam jak dzisiaj kiedy 3 miesiące prędzej zadzwoniłem do Bulwy z zapytaniem czy planuje jakaś wycieczkę na wakacje. Spotkaliśmy się w pracy mojego taty i zaczęliśmy szperać w internecie za jakimiś ciekawymi informacjami.
Pierwszym pomysłem był wyjazd do Portugalii ale równocześnie stwierdziliśmy, że fajnie byłoby wybrać się na jakąś wyspę - padło na Majorkę z tym samym momencie :D 30 minut później mieliśmy już wykupione bilety za 240zł z Berlina Shonefeld do Walencji na wybrzeżu Hiszpanii.
Teraz było tylko czekać dnia 11 lipca 2006 :)
Tata Bulwy zawiózł nas do Słupska na pociąg, na który prędzej kupiliśmy bilety do Berlina.